Był sobie kokos...
Po trudach wydobycia mleka kokosowego i rozbicia go na pół...
Udało się wydobyć białą zawartość ;)
Kupowałam go z myślą, że zapewne mi nie wyjdzie... ale muszę spróbować.
I tak wspólnymi siłami z moim B. - dobra najgorszą robotę robił on <3
Przepis jest krótki i bardzo prosty ;)
#1 Korkociągiem przewiercić dziurkę w kokosie (na szczycie są takie 3 wgłębienia, więc w któreś z nich).
Sama bym na to nie wpadła jednak do czego mamy internet.
#2 wylewamy mleczko do szklaneczki
#3 Nożem podzieliliśmy go na połowę. W miejscu jak widać na zdjęciach. (widoczna jest dziurka)
#4 Wydobywamy kokosa z łupinki. (u mnie sam wyskoczył)
#5 Ścieramy na tarce na grubych oczkach.
#6 Rozsypujemy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
#7 Wstawiamy do piekarnika na 20 min. - tem. 150st.
#8 Czekamy aż ostygną ;)
Ja chyba przetrzymałam za długo bo kilka mi się zarumieniło ;)
Zapakowane szczelnie można przechowywać dość długo ;) Jednak tą tak pyszne że u mnie znikają migiem ;)
lubie wiórki a nigdy nie wpadłam na to żeby je zrobić :D
OdpowiedzUsuńbuty kupiłam na elilu.pl :) mam nadzieję że jeszcze są. polecam!
super wyglądają, mnie by się samej chyba nie chciało jednak ich robić.
OdpowiedzUsuńSuper przepis, uwielbiam kokosowy smak :)
OdpowiedzUsuńdla mnie kokos to taki jeszcze egzotyczny owoc, nieznany :D
OdpowiedzUsuńJa postanowiłam tych mało znanych owoców i warzyw próbować. Dzięki temu kilka wprowadziłam do menu ;)
Usuń